Podejmując pracę opiekunki osób starszych, możemy zajmować się osobami, które chorują, ale mają szansę na wyzdrowienie a ich ogólny stan zdrowia ulegnie poprawie. Może jednak zdarzyć się i tak, że pod naszą opiekę trafi osoba, która jest u schyłku życia, a my będziemy uczestniczyć w jej odchodzeniu. To jedno z najtrudniejszych wyzwań w pracy opiekuna, dziś powiemy Wam jak sobie z nim radzić.
Skąd wiadomo, że to już?
Śmierć ze starości czy choroby to najczęściej proces. Rozpoczęcie tego procesu można zauważyć kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy przed odejściem.
Kilka miesięcy przed śmiercią
Na kilka miesięcy przed śmiercią chory powoli traci zainteresowanie światem zewnętrznym, zaczyna podsumowywać życie, zastanawia się jak żył, może mieć potrzebę pozamykania rozpoczętych spraw, napisania testamentu.
Objawy fizjologiczne to zmniejszony apetyt, chudnięcie i większa potrzeba snu, częstsze drzemanie.
Kilka tygodni przed śmiercią
Chory słabnie, ma coraz mniej siły. Jeszcze mniej je i jeszcze częściej śpi. Granica między snem i jawą jest płynna, chory często nie rozróżnia co wydarzyło się naprawdę, a co mu się tylko przyśniło, mogą pojawiać się halucynacje. Może zdawać sobie sprawę z nadchodzącej śmierci.
Objawy fizyczne w tym okresie to obniżenie temperatury ciała, niższe ciśnienie, zasinienie na ciele, bladość, intensywne pocenie się.
W tym okresie może nastąpić pozorne poprawienie stanu zdrowia, chory może mieć nagły przypływ energii, a osobom z najbliższego otoczenia może wydawać się, że zdrowieje.
Kilka dni przed śmiercią
Chory traci siły. Nie wstaje, nie siada, pozostaje w pozycji leżącej. Nie je, odmawia przyjmowania płynów i leków. Bardzo dużo śpi, trudno nawiązać z nim kontakt. Człowiek, który niebawem umrze staje się bardzo spokojny. Zmiany fizjologiczne postępują, głos staje się cichy, mowa niewyraźna. Oczy stają się szkliste, wzrok nieobecny.
Kilka godzin przed śmiercią
Na kilka godzin przed śmiercią z chorym często nie ma kontaktu. Nie mówi, powieki często są zamknięte, a jeśli oczy są otwarte, to oczy zazwyczaj utkwione są w jednym punkcie.
Ciało umiera zanim chory wyda ostatnie tchnienie, skóra blednie, twarz staje się „papierowa” lub wręcz sina. Rysy twarzy wyostrzają się, nos staje się długi, a na jego środku widoczna jest podłużana linia. Temperatura ciała spada, ciśnienie się obniża, zaburzone jest krążenie krwi, przez co sinieją paznokcie dłoni i stóp. Zakłócona zostaje praca zwieraczy, co objawia się mimowolnym i częstym oddawaniem moczu i stolca.
Oddech może stawać się płytki, krótki, nieregularny.
Jak pomóc w odchodzeniu?
Specjaliści podkreślają, że człowiek chce odchodzić w spokoju, więc należy mu go zapewnić. Jeśli umierający ma jakieś życzenia, należy je spełnić. Kiedy chory jest świadomy i chce rozmawiać o śmierci, warto podjąć ten temat. Nie należy podopiecznemu dawać złudnych nadziei.
Jeśli zauważysz symptomy zbliżającej się śmierci zawiadom rodzinę chorego. Jeśli masz do czynienia z osobą wierzącą, zapytaj czy chciałaby przyjąć sakramenty.
Przede wszystkim jednak warto być blisko, trzymać chorego za rękę i mówić do niego spokojnym głosem, liczne badania potwierdzają, że słuch słabnie jako ostatni ze wszystkich zmysłów. Głównym celem opieki w tym czasie powinno być zapewnienie podopiecznemu możliwie najwyższej jakości życia i poczucia bezpieczeństwa
Co z emocjami opiekuna?
Towarzyszenie w umieraniu to trudne doświadczenie dla opiekuna, nawet jeśli jest on osoba niezwiązaną emocjonalnie z chorym. Opiekun może czuć przygnębienie lub lęk, zwłaszcza, jeśli wcześniej nie miał do czynienia ze śmiercią. Może mieć także wyrzuty sumienia.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że śmierć podopiecznego nie jest „przegraną” opiekuna. Wręcz przeciwnie, spokojna śmierć w towarzystwie osoby gotowej do końca nieść pomoc, jest „sukcesem” osoby sprawującej opiekę. Aby móc w ten sposób podejść do kwestii umierania, trzeba zmienić sposób myślenia o śmierci, przestać traktować ją jako „najgorsze”, a zacząć traktować jako kres cierpienia.
„